czwartek, 27 listopada 2008

METAMORFOSES


W ostatnich miesiącach bardzo się zmieniłem. Zgorzkniałem, przycichłem, wypalił mnie ból. Nie jestem już tym kimś, kim byłem jeszcze parę miesięcy temu. Potrafię jeszcze tylko naśladować tę postać. To, kim kiedyś byłem, stało się tylko pozą, konwencją, zrogowaciało na kształt maski, pod którą kryje się istota będąca personifikacją smutku i nieszczęścia.

Niedawno spotkałem się z przyjaciółmi, których dość dawno nie widziałem i którzy o niczym nie wiedzą. Uznali, że jestem taki, jak dawniej - zupełnie się nie zmieniłem. Kochają mnie za to, czego tak naprawdę już we mnie nie ma. Dziwnie się z tym czułem. Czy gdyby wiedzieli jaki jestem teraz naprawdę, to ich miłość faktycznie by przetrwała? Czy kochaliby mnie za to kim jestem, czy może mając w pamięci to, kim kiedyś byłem. Jeżeli według nich ja się nie zmieniłem zupełnie, to czy moi przyjaciele, którzy według mnie, również są dokładnie tacy, jak dawniej, rzeczywiście zachowali cechy, za które tak bardzo ich pokochałem, czy może to też jest fikcja? Czy tak naprawdę jesteśmy przyjaciółmi? Czy każdy z nas ma swoją pozę, maskę, konwencję? Być może, gdyby wyszło na jaw jaki jest teraz naprawdę każdy z nas, okazałoby się, że już nic nas nie łączy?

Brak komentarzy: